Za trzy miesiące w nowej hali Muzeum Sił Powietrznych będzie można oglądać wystawę silników SU, MiG-ów czy Lim-ów, a także eksponaty z historii polskiego lotnictwa we Francji. Dęblińskie muzeum powiększy się też o nowe skrzydło, gdzie w przyszłości powstanie m.in. wystawa o generale Hermaszewskim. Koszt rozbudowy placówki to ponad 7 mln zł.
Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie to najmłodsze muzeum wojskowe w kraju. Istnieje zaledwie od trzech lat. – Poza ekspozycją plenerową dysponujemy powierzchnią wystawową o ponad 640 metrach kwadratowych. Ale zgodnie z „Koncepcją rozwoju muzealnictwa wojskowego” już niebawem będziemy mieli więcej miejsca na naszą kolekcję – mówi dr Andrzej Szmania, zastępca dyrektora placówki.
W Dęblinie właśnie powstaje hangar, w którym od czerwca będzie można oglądać kolejne eksponaty. – Planujemy m.in. prezentację około 17 silników lotniczych takich samolotów, jak np. Su, MiG, Lim czy Orlik, a także wystawę poświęconą lotnictwu polskiemu we Francji – zapewnia wicedyrektor muzeum. Na tej ostatniej znajdą się na przykład archiwalne fotografie, wizualizacje samolotów czy szkice z historią polskich sił powietrznych we Francji.
Trwa także budowa nowego skrzydła muzeum, a niebawem rozpocznie się przebudowa budynku, w którym znajduje się stała wystawa. Po zakończeniu prac powierzchnia wystawiennicza zwiększy się do 1500 metrów kwadratowych. – Choć modernizacja obiektu będzie trwała do końca 2015 roku, a oficjalne otwarcie nastąpi rok później, mamy już pierwsze koncepcje zagospodarowania nowej przestrzeni – mówi dr Szmania. W nowych pomieszczeniach zwiedzający będą mogli obejrzeć m.in. wystawy poświęcone zespołom akrobacyjnym polskich sił powietrznych, generałowi Mirosławowi Hermaszewskiemu czy historii „Szkoły Orląt”.
Muzeum dęblińskie działa od 2011 roku i zgromadziło już kolekcję ponad 70 samolotów różnego typu. – Mamy dziewięć wersji produkowanych przez ZSRR myśliwców MiG-21, dużą kolekcję Lim-ów-2, -5 oraz -6, a także już niemal zapomnianą Irydę polską – wylicza dr Szmania. Na zewnątrz stoją też samoloty SU, w tym wersja SU-20 przystosowana do przenoszenia broni jądrowej, a także otrzymany w kwietniu ubiegłego roku od Muzeum Marynarki Wojennej samolot IŁ-28. Wśród unikatów jest też śmigłowiec Mi-6, prawdopodobnie jedyny w Polsce.
Ale kolekcja muzeum to nie tylko samoloty i śmigłowce. W Dęblinie znajdują się też rakiety, radary i sprzęt przeciwlotniczy, w tym naziemne stacje radiolokacyjne używane w wojskach radiotechnicznych oraz rakietowych. Na ekspozycji w hali zgromadzone są m.in. mundury i kombinezony pilotów oraz części uzbrojenia. Wiele eksponatów pochodzi od prywatnych darczyńców. Zwiedzający mogą m.in. obejrzeć pochodzący z przełomu lat 40. i 50. komputer nawigacyjny, suwak nawigacyjny typu GIBSEN oraz osobiste dzienniki lotów.
– Przekazałem muzeum silniki odrzutowe, tłokowe i turboodrzutowe oraz kabinę śmigłowca Mi-2, które należały do Centrum Szkolenia Inżynieryjno-Lotniczego. A także albumy ze zdjęciami – mówi płk Zbigniew Ciołek, komendant Centrum.
Na wiosnę muzeum otworzy wystawę symulatorów i trenażerów, na których w latach 70. i 80. byli szkoleni polscy piloci wojskowi. – Pokażemy m.in. symulatory Lim-ów oraz jedyny w Polsce symulator MiG-21 – zapowiada dr Szmania.
Płk Ciołek podkreśla, że działalność muzeum jest nie do przecenienia. – Tutaj mają zajęcia żołnierze służby przygotowawczej, kursanci, ale też podchorążowie. Dla nich to prawdziwa lekcja rozwoju techniki lotniczej – dodaje pułkownik.
Rozbudowa dęblińskiego będzie kosztować 7 milionów złotych. Sfinansuje ją resort obrony narodowej. Jednocześnie trwa modernizacja filii muzeum w Koszalinie – koszt to 1,2 mln zł. Tam także poza eksponatami prezentowanych wewnątrz budynku znajduje się wystawa plenerowa, gdzie można oglądać ponad 60 samolotów i śmigłowców oraz sprzęt techniczny.
Muzeum w Dęblinie z roku na rok odwiedza coraz więcej zwiedzających. W 2012 roku było to ponad 13 tysięcy osób, rok temu – już przeszło 25 tysięcy.
autor zdjęć: Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie
komentarze