Strzelanie do celów na morzu, manewrowanie w szykach, ćwiczenia z łączności przy użyciu światła i alfabetu Morse’a – to zadania, jakie w najbliższych dniach czekają załogi okrętów wchodzących w skład Stałego Zespołu Sił Obrony Przeciwminowej NATO. Wśród nich jest polski niszczyciel min ORP „Flaming”.
W poniedziałek okręty opuściły port w Rydze i skierowały się do Tallina. – Na morzu powinniśmy pozostać do piątku. Na razie pogoda nie jest najlepsza, ale mamy nadzieję, że uda się zrealizować wszystkie zadania na ten tydzień – podkreśla st. mar. Sebastian Antoniewski z załogi ORP „Flaming”. A zadań jest naprawdę sporo.
Należące do zespołu okręty będą ćwiczyć między innymi manewrowanie w szykach i procedury łączności – także przy użyciu światła i alfabetu Morse’a. – Przypomina to trochę zabawę w głuchy telefon – mówi st. mar. Antoniewski. – Marynarze z pierwszego okrętu przekazują wiadomość na drugi, a potem po kolei wędruje ona na następne jednostki. Ostatni z okrętów przekazuje ją znów na pierwszy – wyjaśnia. Takiego sposobu łączności załoga używa w nagłych wypadkach – podczas awarii albo w czasie stawiania zagród minowych, gdy obowiązuje cisza radiowa. Żołnierze będą również ćwiczyć strzelanie do celów na morzu.
ORP „Flaming” to niszczyciel min wchodzący w skład 13 Dywizjonu Trałowców, który od niedawna podlega 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Do natowskiego zespołu (z ang. SNMCMG1) dołączył wiosną. Wziął udział między innymi w ćwiczeniach BALTOPS 2014, których gospodarzem była Szwecja. Potem miał przerwę techniczną. Spędził ją w Gdyni. Do zespołu powrócił na początku sierpnia.
Obecnie w składzie SNMCMG1 jest sześć okrętów. Prócz ORP „Flaming” są to jednostki z Norwegii, Niemiec, Łotwy i Estonii. Rolę okrętu flagowego od niedawna pełni litewski LNS „Jotvingis”, zespołem dowodzi zaś kmdr Giedrius Premeneckas. Zgodnie z założeniami NATO, zespół ma czuwać nad bezpieczeństwem żeglugi na Bałtyku, Morzu Północnym i Oceanie Atlantyckim. W razie konfliktu okręty mogą być użyte do działań zbrojnych, ale wcześniej zgodę na to muszą wyrazić państwa, do których należą.
W ubiegłym roku zespołem przez dziesięć miesięcy dowodził polski oficer kmdr por. Piotr Sikora, okrętem flagowym zaś był ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”. SNMCMG1 w nowym składzie miał rozpocząć działalność dopiero w drugiej części tego roku. Sytuacja zmieniła się wraz z wybuchem konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. – Wydarzenia na granicy Morza Czarnego przypominają nam, że żyjemy w zmieniających się czasach i musimy pozostawać czujni i gotowi. Każde wydarzenie, które może zagrozić bezpieczeństwu Sojuszu, jest i będzie traktowane przez nas jako najwyższy priorytet – mówił na początku sierpnia kontradm. Robert Kamensky z Dowództwa Komponentu Morskiego NATO. Gościł on w Kłajpedzie na uroczystości przekazania Litwinom dowodzenia nad zespołem.
Od tamtej pory okręty SNMCMG1 miały już m.in. wspólne ćwiczenia z jednostkami litewskiej marynarki. – Okazją do treningu jest każde wyjście w morze. Tutaj nie istnieje coś takiego jak zwyczajne przejście z punktu A do punktu B – przyznaje st. mar. Antoniewski. Misja zespołu w tym składzie potrwa cztery miesiące.
autor zdjęć: arch. SNMCMG1
komentarze