Zasady operacji „Toy Drop” są proste: chcesz wziąć udział w międzynarodowym szkoleniu spadochronowym – musisz przynieść zabawkę dla dzieci. Do charytatywnej akcji po raz kolejny w Niemczech oraz Stanach Zjednoczonych przyłączyli się polscy żołnierze. Spadochroniarze z 6 Brygady Powietrznodesantowej przekazali zabawki dla wychowanków domów dziecka i desantowali się.
„Toy Drop” to międzynarodowa operacja, która łączy szkolenie spadochronowe z akcją charytatywną. Polscy żołnierze uczestniczą w niej regularnie od 2010 roku. Najczęściej w operację „Toy Drop” angażują się spadochroniarze z 6 Brygady Powietrznodesantowej, szturmani z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej oraz żołnierze z pułków rozpoznawczych. – Chętnie przyłączamy się do tej akcji. Nie dość, że możemy wziąć udział w międzynarodowym szkoleniu, poznawać procedury i sprzęt spadochronowy innych armii, to jednocześnie możemy sprawić radość dzieciom – mówi por. Agata Niemyjska, oficer prasowy 6 Brygady Powietrznodesantowej.
W tym roku spadochroniarze z 6 Brygady wzięli udział w operacji „Toy Drop”, którą zorganizował niemiecki 31 Pułk Powietrznodesantowy z bazy w Seedorf. W akcji charytatywnej uczestniczyło ponad 150 skoczków. Poza 10 żołnierzami z Polski, byli także spadochroniarze z Belgii, Niemiec i Stanów Zjednoczonych. Zanim jednak żołnierze wykonali desantowanie, musieli przejść krótkie szkolenie. Poznali zasady i sposób użycia niemieckiego sprzętu spadochronowego, w tym spadochronu zapasowego, oraz procedury obowiązujące na pokładzie samolotu i w czasie desantowania. – Takie szkolenie jest obowiązkowe, ponieważ żołnierze mieli skakać z wykorzystaniem niemieckich spadochronów T-10 – wyjaśnia oficer prasowy 6 Brygady. Spadochroniarze wykonali skok na zrzutowisko w Ostereistedt. Desantowali się z lecącego na wysokości 300 metrów samolotu C-160 Transall.
Zgodnie z zasadami akcji każdy żołnierz musiał przekazać przynajmniej jedną zabawkę dla dzieci. Polscy spadochroniarze przywieźli ze sobą maskotki – misie z logo 6 Brygady Powietrznodesantowej. – Zabawki rozdaliśmy po desantowaniu, jeszcze na zrzutowisku. Nasze miśki cieszyły się ogromną popularnością. To dla nas wielka przyjemność sprawić radość tylu dzieciom – mówi por. Niemyjska.
Niemiecka operacja „Toy Drop” zorganizowana została na wzór tej, która przeprowadzana jest w Stanach Zjednoczonych. W połowie grudnia w desancie w Fort Bragg w Karolinie Północnej wzięło udział niemal tysiąc żołnierzy z różnych krajów. Wojskowi przywieźli dla amerykańskich sierot zabawki i wykonali skoki m.in. z pokładu samolotu C-17 i śmigłowca UH-60 Black Hawk. W amerykańskiej edycji „Toy Drop” uczestniczyło trzech żołnierzy z 6 Brygady Powietrznodesantowej i jeden z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej.
Historia „Toy Drop” sięga 1998 roku, a pomysłodawcą akcji był sierżant Randy Oler. Początkowo była to niewielka akcja charytatywna, ale dziś uznawana jest za największą operację powietrznodesantową na świecie. W 2001 roku „Toy Drop” zorganizowano dla wszystkich dzieci, które 11 września straciły bliskich w atakach terrorystycznych na Stany Zjednoczone. Podczas dowodzenia siódmą operacją „Toy Drop” sierżant Oler leciał jako jumpmaster na pokładzie samolotu C-130 Hercules. Niestety nie ukończył tej misji. Zmarł na zawał serca. Operacja „Toy Drop” jest kontynuowana także dla uczczenia jego pamięci. Skoki połączone z akcją charytatywną organizowane są w Stanach Zjednoczonych oraz w Europie. Przez 18 lat zebrano ponad 80 tysięcy zabawek.
autor zdjęć: Agata Niemyjska, Mirosław Kobyliński
komentarze