Fotografuje wojnę, ale na jego zdjęciach nie ma drastycznych scen. – Nie trzeba pokazywać krwi, by odsłonić ludzkie emocje – mówi fotoreporter Michał Zieliński, współpracownik „Polski Zbrojnej”. O swojej pracy opowiadał na spotkaniu w Muzeum Powstania Warszawskiego. Z obiektywem dotarł do Syrii, na tereny kontrolowane przez Kurdów oraz siły prezydenta al-Asada. Był również w Kuwejcie, Libanie i Iraku.
28-letni Michał Zieliński unika określenia fotoreporter wojenny. Mówi, że jest dziennikarzem, którego pasją jest fotografia. Specjalizuje się w tematyce bliskowschodniej i dotyczącej państw postsowieckich. Jego zdjęcia opowiadają historie konfliktów zbrojnych oraz ludzi, którzy muszą żyć w krajach ogarniętych wojną. Podczas spotkania w Muzeum Powstania Warszawskiego w ramach cyklu poświęconego polskiej współczesnej fotografii wojennej opowiadał o wojnie domowej w Syrii.
Na tereny kontrolowane przez wojska prezydenta al-Asada Zieliński dotarł w ubiegłym roku jako jeden z pierwszych polskich fotoreporterów. Wjechał od strony libańskiej granicy. Kilkadziesiąt kilometrów do Damaszku pokonał w całkowitej ciemności, obawiając się zatrzymania przez terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego. – Naszą rolą jest pokazywanie tego, co się tam dzieje – mówił, pytany, po co jeździ na Bliski Wschód. – Na miejscu korzystałem z pomocy fixerów (miejscowych tłumaczy/przewodników), których najczęściej znajduję na własną rękę. Po stronie rządowej próbowano kontrolować moją pracę, ale nie ingerowano w nią. Udało mi się pracować nad tematami bez oficjalnego przewodnika, np. pokazać Palestyńczyków walczących w obozie Jarmuk – opowiadał.
Podczas spotkania fotoreporter zaprezentował najnowsze zdjęcia, które zrobił w czasie ostatniej wyprawy do Syrii. Na przełomie września i października tego roku fotografował walki w syryjskiej Ar-Rakce, nieformalnej stolicy tzw. Państwa Islamskiego. W mieście było wówczas jeszcze kilku dziennikarzy zachodnich mediów i dwóch z Polski.
Michał opowiadał o życiu, jakie toczy się w Syrii, ogarniętej od sześciu lat wojną domową. Niektóre miejscowości są całkowicie zniszczone. – Trudno wskazać linię frontu. Polem bitwy najczęściej są miasta. Strefy wpływów poszczególnych stron dzielą niewielkie odległości. W zeszłym roku pracując w okolicach Dara, jeździłem drogami kontrolowanymi przez siły rządowe. Pięćset metrów dalej, na przykład za niewielkim pagórkiem, władzę sprawowali terroryści powiązani z Al-Kaidą – mówił fotoreporter.
Jak dodawał, kilka lat temu w Syrii walczyło między sobą około 300 różnych ugrupowań. Obecnie układ sił także jest skomplikowany, np. niektórzy Palestyńczycy walczą po stronie prezydenta al-Asada, inni wspierają opozycję. Walczące ugrupowania jednego dnia ścierają się między sobą, a następnego zawierają sojusz, który trwa np. kilka dni. – Obok ludzie próbują prowadzić normalne życie, biorą śluby, chodzą do meczetów. Jednak zdecydowana większość Syryjczyków zmaga się na co dzień z brakiem wody, prądu i pracy. Wielu trudno jest zdobyć podstawowe środki do życia – opowiadał.
Zainteresowanie gości wzbudziły także zdjęcia Michała z bazy Ahmad al-Dżabir w Kuwejcie. Stacjonują w niej polscy piloci F-16, którzy latają nad Irakiem z misją rozpoznawczą w ramach operacji „Inherent Resolve” przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu. – Starałem się pokazać, na czym polega służba pilotów i analityków – mówił dziennikarz.
Michał Zieliński jako fotoreporter wyjeżdżał m.in. na Ukrainę, do Palestyny, Libanu, Iraku i Syrii. Na kolejną wyprawę wybiera się do Birmy, gdzie będzie dokumentował prace Polskiej Misji Medycznej na południu tego kraju. Swoje prace publikuje m.in. w miesięczniku „Polska Zbrojna” i na portalu polska-zbrojna.pl, w serwisie „Wirtualna Polska” oraz innych ogólnopolskich portalach informacyjnych. Dwa lata temu jego zdjęcie, przedstawiające operatorów Jednostki Wojskowej Komandosów, wygrało międzynarodowy konkurs NATO Photo Contest 2015. Fotografie Michała Zielińskiego zostały wyróżnione także w plebiscycie FUJIFILM X World Photo.
autor zdjęć: Zbigniew Furman, Michał Zieliński
komentarze