Pomnik upamiętniający polskich żołnierzy, którzy polegli w okolicach Grodna podczas wojny z bolszewikami, odnowiła grupa pasjonatów wojskowości z Białorusi. – W waszej armii służyło mnóstwo Białorusinów. To kawałek naszej wspólnej historii, którą chcemy upamiętnić – podkreśla dr Ihar Melnikau, historyk, który wziął udział w pracach.
Pomnik stoi w okolicach Słonimia na Białorusi. W lipcu 1920 roku polscy żołnierze stoczyli tam krwawy bój z napierającymi od wschodu oddziałami Michaiła Tuchaczewskiego. Ostatecznie musieli wycofać się z miasta. Pamiątką po tamtych czasach są mogiły i niewielki pomnik. Wystawili go żołnierze 78 Pułku Strzelców Słuckich, by w ten sposób upamiętnić swoich poległych kolegów. Monument w nienaruszonym stanie przetrwał blisko dwie dekady, kiedy to Słonim leżał w granicach II Rzeczpospolitej. Został zniszczony, gdy we wrześniu 1939 roku na Grodzieńszczyznę wkroczyła Armia Czerwona. – Z przekazów okolicznych mieszkańców wynika, że czerwonoarmiści ćwiczyli celność strzałów, używając pomnika jako celu – wyjaśnia dr Ihar Melnikau, historyk z Białorusi. Kilkanaście dni temu wraz z grupą znajomych uporządkował on mogiły i odświeżył pomnik. Do kamiennej kolumny Białorusini przytwierdzili wykonany z plastiku znak 78 Pułku.
Jednostka, którą w ten sposób upamiętnili zapisała znaczącą kartę w historii polskiej armii. Została sformowana w lutym 1920 roku. Jej kadra oficerska wywodziła się z 1 i 2 Dywizji Litewsko-Białoruskiej. Rekruci napłynęli przede wszystkim z Mazowsza i okolic Łodzi. Strzelcy słuccy walczyli z bolszewikami na pograniczu Polski z Łotwą oraz Litwą, bronili dworca w Grodnie, potem wzięli udział w zmaganiach na Białostoczczyźnie i w okolicach Wyszkowa. Po zakończeniu wojny z sowiecką Rosją, pułk wszedł w skład 20 Dywizji Piechoty. – Żołnierze tej formacji stacjonowali w białoruskich Baranowiczach. W razie inwazji Armii Czerwonej mieli obsadzić tamtejszy rejon umocniony. Tak się jednak nie stało. We wrześniu zostali skierowani do centralnej Polski. Pod Mławą wzięli udział w wielkiej bitwie przeciwko Niemcom – tłumaczy dr Melnikau.
Historyk przyznaje, że nie wie, czyje dokładnie szczątki znajdują się w słonimskich grobach, które uporządkował wraz ze znajomymi. Najpewniej Polaków. – Dla mnie nie ma to jednak większego znaczenia. Po pierwsze, żołnierze bez względu na narodowość zasługują na godny spoczynek. Po drugie, Słucki Pułk Strzelców to kawałek naszej wspólnej historii. Nie tylko zresztą on. W polskim wojsku służyło mnóstwo Białorusinów – podkreśla dr Melnikau. Według jego wyliczeń w chwili wybuchu II wojny światowej ich liczba mogła sięgać nawet 70 tysięcy. Kilka tysięcy białoruskich żołnierzy walczyło pod rozkazami gen. Władysława Andersa, między innymi pod Monte Cassino, byli też obecni w szeregach 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisława Sosabowskiego. – Posiadam dokumenty, z których wynika, że przełożeni mieli o nich jak najlepsze zdanie. Opisywali Białorusinów jako żołnierzy oddanych i gotowych do walki – zaznacza dr Melnikau.
Naukowiec od lat zajmuje się tą tematyką. Bada też dzieje KOP i szerzej – dawnego polsko-sowieckiego pogranicza. Udało mu się zorganizować kilka wystaw w najważniejszych placówkach muzealnych Białorusi. – W mińskim Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej można było obejrzeć ekspozycję poświęconą Białorusinom z 2 Korpusu WP, zaś w Narodowym Muzeum Historii Białorusi, które również mieści się w Mińsku, wystawę na temat Białorusinów w armii II RP – wspomina historyk.
Na tym jednak nie koniec. Pewien czas temu dr Melnikau wspólnie ze znajomymi założył grupę rekonstrukcji historycznej „Białorusini w Wojsku Polskim”. – W sumie jest nas około dziesięciu. Część posiada mundury różnych formacji. Staramy się być obecni podczas imprez zarówno na Białorusi, jak i za granicą – opowiada historyk. – Braliśmy na przykład udział w inscenizacji bitwy pod Mławą, ale też w Dniu Polski i Dniu Wielkiej Brytanii, które organizowane były w Mińsku. Wystąpiliśmy tam w dawnych polskich mundurach. Podchodzili do nas mieszkańcy, dziwili się, że jesteśmy Białorusinami, ktoś przypomniał sobie, że jego dziadek też walczył pod Monte Cassino – wspomina. Według historyka przypominanie o tym jest niezwykle ważne. – Dla wielu Białorusinów wojna rozpoczęła się latem 1941, czyli z chwilą inwazji Niemiec na ZSRR. W czasach sowieckich to, co działo się zaledwie kilka lat wcześniej, zostało wyparte ze zbiorowej świadomości. Warto przypomnieć o tych wydarzeniach. Bo choć stosunki Białorusinów z przedwojennymi władzami Polski nie zawsze układały się dobrze, to przecież mówimy o ważnej części naszej historii. Na niej powinna opierać się narodowa tożsamość – podkreśla dr Melnikau.
Tymczasem historyk przemierza polsko-białoruskie pogranicze. Gromadzi dokumenty, inwentaryzuje ślady wspólnej przeszłości. Przygotowuje też kolejną książkę. – Będzie poświęcona znajdującym się na Białorusi grobom z września 1939 roku – zapowiada. Pieniądze na jej wydanie gromadzi za pośrednictwem jednego z portali crowdfundingowych. – Jeśli ktoś zechciałby wspomóc ten projekt, byłbym bardzo wdzięczny – mówi.
autor zdjęć: historiapobach.livejournal.com
komentarze