Jestem tatą śmiertelnie chorego Frania. Błagam o ratunek. Czas ucieka – mówi kpr. Maciej Karaś, żołnierz 21 Brygady Strzelców Podhalańskich. Podoficer rozpoczyna akcję „Mundurowi w trasie”, by zdobyć pieniądze na leczenie synka. Odwiedzi jednostki wojskowe w całej Polsce i poprosi kolegów żołnierzy o wsparcie. To jego najtrudniejsza misja: musi zebrać 9 mln zł!
21-miesięczny Franek to synek kpr. Macieja Karasia, żołnierza 21 Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej z Jarosławia (jednostka wchodzi w skład 21 Brygady Strzelców Podhalańskich). Niespełna dwuletni chłopiec zmaga się z ciężką chorobą: SMA, czyli rdzeniowym zanikiem mięśni.
– Franio jest w ciężkim stanie. SMA zaatakowało już mięśnie krtani, pojawiły się problemy z oddychaniem. Mój syn nie może siedzieć, bo mięsień sercowy mógłby tego nie wytrzymać. Rozpoczęliśmy dramatyczną walkę o zatrzymanie SMA, bo w przypadku Frania sytuacja jest tragiczna – tłumaczy ojciec chłopca.
Franek urodził się jako zdrowy i silny chłopiec. Gdy po kilku miesiącach rozpoczęły się problemy zdrowotne dziecka, lekarze początkowo nie stwierdzili SMA. Właściwa diagnoza została postawiona zbyt późno, co przekreśliło szanse Franka na refundowaną terapię genową (na bezpłatne leczenie mogą liczyć w Polsce tylko dzieci poniżej szóstego miesiąca życia). – Tak trudno walczyć z postępującym umieraniem mięśni. Walczymy z czasem, musimy jak najszybciej powstrzymać SMA i sami uzbierać pieniądze na najdroższy lek świata – mówi kpr. Karaś. Czasu nie jest zbyt dużo. Lek można podać dziecku, zanim osiągnie ono 13,5 kg, a waga malca waha się obecnie pomiędzy 10,5–11 kg. Koszt terapii genowej jest ogromny – 10 mln zł. Zbiórka pieniędzy ruszyła w ubiegłym roku, ale nadal potrzebne jest prawie 9 mln zł.
By rozpropagować akcję charytatywną, podhalańczyk rusza z inicjatywą „Mundurowi w trasie”. Zamierza odwiedzić jednostki wojskowe w całej Polsce i prosić żołnierzy o wsparcie. Chce spotkać się także z władzami miejskimi, samorządowcami oraz dyrektorami szkół i zakładów pracy. – Regionalnie nie jestem w stanie uzbierać takich pieniędzy. Cała Polska musi się dowiedzieć o chorobie Franka. Spotkam się z każdym, kto będzie chciał mnie wysłuchać. Wierzę, że razem uda się nam zebrać tę kwotę. To moja najtrudniejsza misja w życiu – przyznaje tata chorego chłopca. Podoficer służy w wojsku od 13 lat, w ubiegłym roku m.in. pełnił służbę na polsko-białoruskiej granicy.
Akcja „Mundurowi w trasie” organizowana jest dość spontanicznie. Na początek podoficer spotka się z dowódcami i żołnierzami ze wszystkich jednostek 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, czyli odwiedzi Rzeszów, Jarosław, Przemyśl, Żurawicę, Nisko i Kłodzko. Będzie także rozmawiał z wojskowymi w Krakowie, Tomaszowie Mazowieckim, Warszawie i Bartoszycach. Jak długo potrwa inicjatywa? – Aż uzbieram pieniądze na lek. Obiecałem to dziecku – przyznaje kpr. Karaś.
Do zbiórki dla Franka może dołączyć każdy. Informacji o akcji charytatywnej trzeba szukać na facebookowym koncie „Nigdy nie zostawiamy swoich – mundurowi w walce z SMA” oraz na stronie Fundacji Siepomaga. Niebawem w mediach społecznościowych uruchomiona zostanie specjalna aukcja. St. szer. Witold „VitoWS” Ostynowicz, nasz ubiegłoroczny laureat Buzdygana, postanowił swoją nagrodę wystawić na aukcję. – To niewątpliwie jedna z najważniejszych nagród w moim życiu. Jednak już w chwili, gdy odbierałem Buzdygana „Polski Zbrojnej”, wiedziałem, że nie zostanie on u mnie długo. Szukałem jedynie właściwego celu, który mógłbym wesprzeć – mówi „Vito”. – Buzdygan jest bronią, niech więc walczy! Niech walczy o pieniądze dla chorego Franka – ogłasza żołnierz. Raper zapowiada, że dla zwycięzcy licytacji napisze utwór muzyczny. Licytacja Buzdygana ruszy dzisiaj wieczorem.
Do walki o zdrowie Franka dołącza się także Wojskowy Instytut Wydawniczy, a Polska Zbrojna obejmuje patronatem medialnym akcję „Mundurowi w trasie”. Na aukcji internetowej będzie można licytować wydawnictwa WIW-u. Na aukcję trafił właśnie album o wojskach specjalnych.
autor zdjęć: Fundacja Siepomaga
komentarze