Wschodni front NATO musi się trzymać razem w obliczu napaści Putina na Ukrainę – mówili paneliści debaty zorganizowanej podczas Defence24 Day. O konieczności wzmacniania militarnego państw leżących na wschodniej granicy NATO rozmawiali eksperci do spraw bezpieczeństwa, wojskowi i naukowcy. Wiele miejsca poświęcono także kwestii rozwoju polskiego przemysłu obronnego.
Dziś w Warszawie rozpoczęła się konferencja Defence24 Day. W kilkudziesięciu debatach na temat bezpieczeństwa biorą udział politycy, wojskowi i analitycy do spraw bezpieczeństwa. Wydarzenie otworzył wicepremier Mariusz Błaszczak. – Budowa nowoczesnych sił zbrojnych wymaga wyposażenia zarówno w środki przeznaczone do obrony i osłony, jak i narzędzi, których głównym zadaniem będzie precyzyjne rażenie celów przeciwnika – mówił szef resortu obrony. – Przeciwnik musi zdawać sobie sprawę, że w przypadku ataku na nasz kraj nie tylko jego siły poniosą wysokie straty, ale także, że posiadamy kły, które umożliwią nam wyprowadzenie uderzenia w miejscu, w którym najmniej się tego spodziewa – zaznaczył Mariusz Błaszczak.
Środkiem prowadzącym do tak postawionego celu jest szybka i zakrojona na szeroką skalę modernizacja techniczna. – Intensywnie wzmacniamy Wojsko Polskie w każdej domenie. Na potrzeby wojsk lądowych zamówiliśmy czołgi K2 i Abrams, armatohaubice Krab i K9, moździerze Rak, zestawy lotnicze Poprad wyposażone w rakiety Piorun, wyrzutnie rakietowe HIMARS i Chunmoo – wyliczał wicepremier Błaszczak. Wspomniał również o sprzęcie, który otrzymają polskie siły powietrzne: samoloty V generacji F-35 i samoloty FA-50. – Prowadzimy negocjacje ze Szwecją w sprawie pozyskania samolotów wczesnego ostrzegania – mówił Mariusz Błaszczak. Wicepremier wspomniał również o tym, jak rozwija się polski przemysł. – Podejmujemy działania, które przełożą się na zwiększenie zdolności produkcyjnych krajowego przemysłu zbrojeniowego na poziomie umożliwiającym nie tylko bieżące uzupełnianie zapasów amunicji, w szczególności artyleryjskiej – wskazał Błaszczak. Również marynarka wojenna otrzyma nowy sprzęt – wkrótce rozpocznie się produkcja trzech okrętów klasy Miecznik. Cały program ma zostać zakończony do 2031 roku. To jednak nie są jedyne dobre wieści dla polskiej floty. – Jeszcze w tym roku planujemy uruchomić postępowanie, którego celem będzie zakup okrętów podwodnych – poinformował Mariusz Błaszczak.
O roli wschodniej flanki NATO we współczesnym świecie rozmawiali: minister Jacek Siewiera – szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Philip M. Breedlove – emerytowany generał, były dowódca wojsk sojuszniczych w Europie oraz dr Andrew Michta – politolog, analityk bezpieczeństwa międzynarodowego. – Wschodnia flanka będzie musiała sprostać wyzwaniom świata, w którym trwa konflikt; świata, w którym, jak sądzę, Putin doszedł do wniosku, że pokój nie służy jego światu i jego ponurym perspektywom – mówił Siewiera. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego powiedział, że rola wschodniej flanki to nie tylko kwestie związane z logistyką, choć ta odgrywa ogromną rolę w działaniach odstraszających. – Jakość dróg, linii kolejowych to dziś dla państw wschodniej flanki być albo nie być – podkreślił. Jak jednak zauważył minister, nie tylko w tym manifestuje się rola wschodniej flanki. – Musimy budować rezerwy, magazynować zasoby niezbędne obecnym tu żołnierzom Sojuszu. Chodzi także o uzbrojenie. Nie ma lepszych miejsc do lokowania tych produktów niż kraje wschodniej flanki – stwierdził.
Istotę wschodniej flanki podobnie ocenił emerytowany generał Philip Breedlove. – Jej znaczenie jest dziś absolutnie krytyczne. Wschodni front NATO musi się trzymać razem w obliczu napaści Putina na Ukrainę – powiedział. – Teraz jest czas, by powstrzymać jego agresję na wschodnią Europę, na całą Europę – podsumował Breedlove.
Z kolei dr Andrew Michta podkreślił rolę Polski na wschodnim froncie NATO. – Polska jest tu kluczowa. Jest osią całego regionu – komentował Michta. Wskazał również na wagę wejścia w struktury Sojuszu Finlandii i w przyszłości prawdopodobnie Szwecji. – Budujemy infrastrukturę północ-południe, budujemy mobilność i zdolności bojowe – mówił Michta. Analityk poruszył też kwestie, które dziś go najbardziej niepokoją. – Europa przez ostatnie lata się rozbroiła. Chiny i Rosja są sojusznikami. W mojej opinii wojna w Ukrainie jest dla Europejczyków dowodem, który jasno wskazuje, że bez USA nie są w stanie prowadzić operacji na taką skalę – zakończył Andrew Michta.
Paneliści poruszyli także temat rywalizacji państw wschodniej flanki NATO w zakresie uzbrojenia. – Super, rywalizujmy. Nie ma lepszej wiadomości dla NATO niż to, że państwa Sojuszu chcą się rozwijać i budować swój potencjał w tym zakresie – powiedział Jacek Siewiera. – Żeby być gotowym do obrony, musimy w nią inwestować. Czekam na decyzje polityczne, które przesuną środki finansowe na amunicję i uzbrojenie. Tak, to trudna decyzja, ale jeśli chcemy skutecznie się bronić, tak musi to wyglądać – wyjaśnił. Z kolei Andrew Michta przypomniał, że wojna i zagrożenie ze strony Putina to dla krajów wschodniej flanki kwestia egzystencjalna. – Z otwartością na podjęcie ryzyka jest różnie, w zależności od tego, w jakiej części Europy jesteśmy. Na wschodzie wszyscy chcą się bronić, jest poczucie zagrożenia, jest współpraca. Na zachodzie wygląda to już nieco inaczej. Przywódcy państw Zachodu mają więc ważne zadanie: przekazać obywatelom, że wszyscy płyniemy jedną łodzią, że oni też są zagrożeni – podkreślił politolog.
O wyzwaniach stojących przed Europą Jacek Siewiera mówił w kontekście zbrojenia. – Nie wszystkie kraje pozostają solidarne. Rolą przywódców jest wyjaśnienie, czym jest wojna, ale też czym jest strefa poza nią. W wyniku wyczerpania sił lądowych agresor będzie miał już tylko dwa narzędzia: szantaż związany z bronią jądrową oraz działania niekonwencjonalne, symetryczne, terrorystyczne. One będą się dziać gdziekolwiek. Warto, by obywatele zachodniej Europy mieli tego świadomość – zaznaczył szef BBN-u.
O tym, jak konflikt w Ukrainie wpłynął na rozwój polskiego przemysłu obronnego, mówili podczas kolejnej debaty: gen. bryg. Artur Kuptel – szef Agencji Uzbrojenia, Sebastian Chwałek – prezes zarządu PGZ, Sławomir Cichocki – dyrektor Departamentu ds. Uzbrojenia MON oraz dyrektorzy polskich firm zbrojeniowych. – Dziś nie ma mowy o zakupach zbrojeniowych poza tym, co się dzieje w polskim przemyśle. Zależy nam na dobrej współpracy z polskim przemysłem, bo wbrew temu, co mówią sceptycy, ma on duże możliwości zarówno produkcyjne, jak i serwisowe – wyjaśniał gen. bryg. Artur Kuptel. Wskazał również na to, jak istotna jest współpraca pomiędzy polskimi przedsiębiorcami. – Symbioza jest tu niezwykle ważna, bo dzięki niej buduje się zdolności technologiczne państwa – powiedział szef Agencji Uzbrojenia. Rolę instytucji, którą kieruje, określił jako kluczową w tworzeniu potencjału rodzajów sił zbrojnych. – Chodzi o pozyskiwanie technologii krajowych i zagranicznych – sprecyzował gen. Kuptel i wskazał program Mała Narew jako przykład współpracy przemysłów polskiego i zagranicznego. – Tempo realizacji tego programu pokazało, że polski przemysł wspólnie z partnerem zagranicznym potrafi odpowiedzieć w rekordowo krótkim czasie na konkretne potrzeby wojska – stwierdził.
Temat wyzwań i planów współpracy Polskiej Grupy Zbrojeniowej z przemysłem zagranicznym poruszył Sebastian Chwałek, szef Polskiej Grupy Zbrojeniowej. – Oczywistym partnerem w programie „Wilk” wydaje się Korea Południowa, choć nie możemy zapominać o polskich kompetencjach. Jesteśmy gotowi i czekamy na zielone światło, by ruszyć – mówił Chwałek. Wspomniał również o czołgach K2 w wersji PL, które będą produkowane w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych w Poznaniu. – Już teraz się do tego przygotowujemy – podkreślił prezes PGZ-etu. Chwałek przyznał też, że przez wiele lat Europa i świat żyli w przekonaniu, iż pokój mamy już na zawsze. – To się zmieniło. Dziś mogę z pewnością powiedzieć, że polski przemysł jest w europejskiej czołówce. Państwo jest tak silne, jak armia, a armia jak przemysł, który stoi za jej plecami. Przemysł musi być gotowy do utrzymania zakupionego sprzętu przez wiele kolejnych lat. Armia musi wiedzieć, że może w każdej chwili zgłosić się do polskiego przemysłu i on będzie mógł zaspokoić jej potrzeby – powiedział Sebastian Chwałek.
W kontekście współpracy między polskim a zagranicznym przemysłem na umowy ramowe wskazał gen. Artur Kuptel. – Kiedy szukam jakiegoś rozwiązania, naturalnie zwracam się do polskich partnerów. Sprawdzam, czy mają odpowiednie zdolności. I nawet jeśli na początku są one zbyt skromne, nie zamykam się na nich. Sięgamy wówczas po partnera zagranicznego, dzięki któremu polski przemysł w czasie trwania umowy ramowej może uzupełnić swoje braki – wyjaśnił szef AU.
Sebastian Chwałek zapewnił, że Polska Grupa Zbrojeniowa ma jasno określony plan swojego rozwoju. – Wiemy, co mamy robić. Zakłady Jelcz przygotowują się do rozbudowy swoich mocy. Huta Stalowa Wola bezprecedensowo rozszerza swoje kompetencje do produkcji m.in. K9. To samo z przemysłem odpowiedzialnym za amunicję. Bierzemy udział w unijnej koalicji na rzecz produkcji amunicji dla Ukrainy. Ostatnie rozmowy pokazują, że Polska jest w tym zakresie jednym z liderów – przekonywał Chwałek i przypomniał, że PGZ działa pod presją czasu. – Mamy mało czasu i musimy odpowiedzieć na wszystkie zapotrzebowania wojska, które w przyszłości ma liczyć 300 tysięcy żołnierzy – zakończył szef PGZ-etu.
autor zdjęć: Maciej Nędzyński/ CO MON
komentarze