Rozpoznać jaką substancją zostały skażone statki powietrzne, a następnie zneutralizować zagrożenie, zabezpieczyć niebezpieczne materiały na pokładzie okrętu, a także udzielić wsparcia grupie cywili z objawami zatrucia – to niektóre z zadań, jakim musieli sprostać wojskowi chemicy. Do działania podczas ćwiczenia „White Cloud” zaangażowano niemal tysiąc żołnierzy.
Siły Odpowiedzi NATO to pododdziały wydzielone z armii różnych państw, które w razie konfliktu lub sytuacji kryzysowej zostaną jako pierwsze wysłane do działania. Polska regularnie kieruje do tego zgrupowania swoje siły. Dyżury w ramach SON pełnią żołnierze różnych specjalności, m.in. chemicy. Gdyby w którejś części świata została wykorzystana broń chemiczna, jądrowa czy biologiczna przeciwko siłom NATO, to właśnie ich zadaniem byłoby rozpoznanie i zneutralizowanie skażenia.
Wojska chemiczne od 2004 r. regularnie wydzielają swoje siły i środki do poszczególnych Zestawów Sił Odpowiedzi NATO. Do tej pory trzykrotnie mieli okazję pełnić dyżury w tej wymagającej roli, w 2009, 2016 i 2020 roku. Kolejny rozpoczną 1 stycznia przyszłego roku.
Jednak, aby żołnierze mogli realizować zadania wynikające ze zobowiązań sojuszniczych, muszą wcześniej udowodnić, że są do tego dobrze przygotowani. Ich umiejętności są oceniane na podstawie natowskich standardów systemu CREVAL (ang. Combat Readiness Evaluation, czyli Ocena Gotowości Bojowej). Taka procedura została zrealizowana podczas ćwiczenia „White Cloud”. Wzięło w nim udział niemal tysiąc wojskowych, głównie z 4 Pułku Chemicznego. Ich działania wspierali żołnierze z 31 jednostek Wojska Polskiego, a także z Hiszpanii, Rumunii, Słowacji i Włoch. Sojusznicy mieli do dyspozycji 350 jednostek sprzętu.
Główna część ćwiczenia „White Cloud” odbyła się na poligonie w Drawsku Pomorskim. To właśnie tam znajduje się specjalistyczny ośrodek umożliwiający prowadzenie szkolenia z przeciwdziałania zagrożeniom wynikającym z użycia broni masowego rażenia. Ale to nie wszystko. Żołnierze ćwiczyli także na terenie Komendy Portu Wojennego w Świnoujściu, 21 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie, 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu-Krzesinach oraz w samym Drawsku Pomorskim.
– Podczas ćwiczeń staraliśmy się stworzyć warunki, które pozwolą nam ocenić jak żołnierze radzą sobie z całym spektrum zadań, z jakimi mogliby mieć do czynienia podczas dyżuru – mówi płk Mirosław Kobryń, szef Zarządu Obrony Przed Bronią Masowego Rażenia Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Dlatego chemicy musieli zainterweniować, gdy statki powietrzne zostały skażone nieznaną substancją chemiczną, a na pokładzie okrętu znaleziono sprzęt, który mógł posłużyć do jej rozprzestrzenienia. Pomagali cywilom, którzy zatruli się nieznaną substancją a także udzielali wsparcia osobom, które znajdowały się nieopodal samochodu, w którym eksplodował improwizowany ładunek wybuchowy. – Każdy żołnierz musi wiedzieć jak odnaleźć się w różnych sytuacjach, dlatego sprawdzaliśmy czy nasze pododdziały są przygotowane nie tylko do pobierania próbek skażeń, ich analizy i identyfikacji, ale również czy znają i potrafią zastosować procedurę MASCAL (postępowanie w przypadku zdarzenia w którym ucierpiało wiele osób), MEDEVAC (działania związane z transportem rannych do placówek medycznych), zapanować nad niespokojnym tłumem, a nawet udzielać informacji dziennikarzom podczas konferencji prasowej – wyjaśnia oficer. Dodaje także, że realizacja zadań podczas „White Cloud” wymagała od chemików ścisłej współpracy z żołnierzami wszystkich rodzajów sił zbrojnych, funkcjonariuszami innych służb i przedstawicielami administracji publicznej.
Ale to nie wszystko. Jak mówi płk Kobryń, dla uczestników ćwiczeń certyfikacja była nie tylko możliwością potwierdzenia swoich umiejętności. – W grupie zadaniowej na rzecz komponentu lądowego, morskiego, powietrznego i wojsk specjalnych będą współdziałały cztery kompanie. Każda z nich ma do tego odpowiednie zdolności, jednak różni je sprzęt, a także wykorzystywana podczas działań taktyka. Dzięki wspólnym ćwiczeniom mamy możliwość oceny, które rozwiązania i w jakich okolicznościach sprawdzą się najlepiej – wyjaśnia kierownik ćwiczenia.
A jak żołnierze poradzili sobie podczas ćwiczeń? – Jestem bardzo zbudowany tym, co zobaczyłem – mówi płk Kobryń. Zaznacza, że żołnierze zrealizowali wiele zadań, i przez cały czas obserwowali ich przedstawiciele Dowództwa Generalnego oraz komisji certyfikującej z Dowództwa Operacyjnego. – Oczywiście zawsze, szczególnie jak pracuje się w środowisku międzynarodowym, pojawiają się jakieś mankamenty. Tak było i tym razem. Jednak zaangażowanie ćwiczących było bardzo duże, więc sama certyfikacja została oceniona bardzo wysoko – zaznacza. Dodaje także, że mimo iż działania sojuszników zakończyły się sukcesem, wojskowi chemicy będą kontynuować wspólne ćwiczenia. Kolejne odbędą się jesienią.
autor zdjęć: 4pchem, DGRSZ
komentarze