Dziś rano premier Mateusz Morawiecki wkopał krzyż w symbolicznym miejscu na terenie nieistniejącej wsi Ostrówki w Ukrainie. Jej mieszkańcy zostali wymordowani przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii podczas rzezi wołyńskiej latem 1943 roku. W Ostrówkach zginęło wówczas 475 Polaków.
Szef rządu przybył na Ukrainę w związku z przypadającą 11 lipca 80. rocznicą tzw. krwawej niedzieli, czyli kulminacyjnego momentu rzezi wołyńskiej. UPA zaatakowała wówczas ok. 150 miejscowości zamieszkanych przez Polaków w dawnym województwie wołyńskim. Szacuje się, że tego dnia zginęło od 50 do 60 tys. osób. Podczas całego ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943–1945, śmierć poniosło ok. 100 tys. Polaków.
W piątek do Ukrainy pojechał premier Mateusz Morawiecki. – Oddałem hołd ofiarom Rzezi Wołyńskiej w nieistniejącej wsi Ostrówki, której mieszkańcy wymordowani zostali przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii – napisał dzisiaj rano premier Morawiecki na Twitterze. Szefowi rządu towarzyszył dr Leon Popek, badacz zbrodni wołyńskiej i jeden z polskich potomków mieszkańców tej miejscowości. W miejscu, gdzie dawniej stał krzyż przydrożny, Mateusz Morawiecki i dr Popek wkopali symboliczny, drewniany krzyż. Premier odwiedził też cmentarz, na którym spoczywają ofiary rzezi wołyńskiej i złożył tam wieniec pod upamiętniającym je pomnikiem. Zapalił także znicz przed figurą Matki Boskiej, znajdującą się obok miejsca, w którym dawniej stał ostrowiecki kościół.
Jak opowiadał dr Popek, 30 sierpnia 1943 roku w ciągu kilku godzin wieś Ostrówki, podobnie jak sąsiednia Wola Ostrowiecka i ponad 30 innych osad w powiecie lubomelskim, została otoczona przez oddział UPA i spacyfikowana. Badacz podał, że w Ostrówkach zginęło 475 osób, w Woli Ostrowieckiej 580 osób. Mieszkańcy zostali zamordowani przez oddział UPA pod dowództwem Iwana Kłymczaka „Łysego”. Dr Popek w rzezi stracił dziadka, ciotkę z mężem i dwójką dzieci oraz ponad 20 innych osób z rodziny.
autor zdjęć: Krystian Maj/ KPRM
komentarze