Oficer, innowator, ale przede wszystkim dowódca, który wychodzi poza schematy. Gen. bryg. dr Rafał Miernik przez cały okres swojej służby nie bał się realizacji nowych zadań. Dla żołnierzy, to lider obdarzony charyzmą, który potrafi ich porwać do działania. – Trzeba być cały czas w natarciu i realizować kolejne wyzwania – mówi generał Miernik, laureat Buzdygana ’23.
Gen. bryg. Rafał Miernik tradycje wojskowe wyniósł z rodzinnego domu. Żołnierzami byli jego ojciec i starszy brat, co zainspirowało generała, aby związać swoją przyszłość z armią. Najpierw podjął naukę w liceum wojskowym, potem jako ochotnik odbył zasadniczą służbę, by w końcu ukończyć studia w ówczesnej Wyższej Szkole Oficerskiej we Wrocławiu. Pierwsze stanowisko służbowe, dowódcy plutonu, pełnił w 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej w Międzyrzeczu. Jak mówi, wybrał tę jednostkę, bo wiedział, że służba będzie wymagająca i na pewno przyniesie wiele wyzwań. I tak się właśnie stało.
Generał Miernik (wówczas kapitan) był pierwszym w Wojsku Polskim dowódcą kompanii, która została wyposażona w kołowe transportery opancerzone Rosomak. – Wszystko robiliśmy jako pierwsi. Pierwsze strzelania, pływania, ćwiczenia. To był ogrom pracy, ale też wielka nobilitacja dla mnie i moich żołnierzy – wspomina generał. Ten proces zbiegł się z przygotowaniami wojskowych do wyjazdu na misję do Iraku. Podczas IV zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego oficer był dowódcą kompanii bojowej. Płk Sławomir Rudkowski, ówczesny dowódca batalionu, w którym służył laureat Buzdygana, wspomina, że wyróżniało go zarówno zaangażowanie, jak i wiedza. – Pracy nam nie brakowało, ale kpt. Miernik był bardzo obowiązkowy. Nigdy nie patrzył na zegarek, choć czasem nie starczało nam dnia, żeby wszystko zrobić. Mogłem na niego liczyć w każdej sytuacji – opowiada pułkownik.
Nic więc dziwnego, że kariera oficera zaczęła się rozwijać. Służył na różnych stanowiskach w 17 BZ. Z wielkim sentymentem sam powraca do okresu dowodzenia 7 Batalionem Strzelców Konnych Wielkopolskich z Wędrzyna. To właśnie pod jego dowództwem kawalerzyści stanowili główną siłę Zgrupowania Bojowego Alfa podczas IX zmiany PKW Afganistan. Po powrocie, praktycznie bez odpoczynku, strzelcy konni na czele z ppłk. Miernikiem przyjęli zadanie utworzenia batalionu manewrowego w ramach dyżuru Grupy Bojowej Unii Europejskiej.
W 2018 roku, jako doświadczony szef szkolenia 17 BZ, postawił na zmiany i zdecydował się na służbę w wojskach obrony terytorialnej. Został dowódcą nowo formowanej 12 Wielkopolskiej Brygady OT. – Wiele razy mnie pytano, dlaczego zdecydowałem się na taki krok, tym bardziej że ten rodzaj sił zbrojnych nie cieszył się wówczas dobrym PR-em. To nie ułatwiało realizacji zadania, bo każdy nasz ruch musieliśmy „uwiarygodniać w boju”, ale ja wiedziałem, że to, co robimy, jest po prostu konieczne – mówi oficer.
Przyznaje, że tworzenie jednostki było sporym wyzwaniem. Wszystko powstawało od zera. To on przyjmował do służby pierwszych żołnierzy, zadbał o ich szkolenie, infrastrukturę, opracował też wiele niezbędnych dla funkcjonowania brygady rozwiązań.
Weryfikacja skuteczności tych działań nastąpiła w 2020 roku, kiedy cały świat mierzył się z pandemią COVID-19. – Wówczas żołnierze wspierali działania szpitali, także tzw. covidowego, byli też obecni w domach pomocy społecznej, placówkach wychowawczych. To była nieoceniona współpraca. Gdyby nie WOT i otwartość wówczas płk. Miernika, na pewno gorzej byśmy przeszli przez ten czas – mówi Jędrzej Solarski, pierwszy zastępca prezydenta Poznania. – Żołnierze świetnie sobie poradzili. Myślę, że efektami działania udowodnili potrzebę istnienia WOT-u – uważa generał.
W 2021 roku oficer wrócił do wojsk operacyjnych. Z Wielkopolski, gdzie stacjonowała 12 BOT, przeniósł się na Lubelszczyznę. Został dowódcą 19 Lubelskiej Brygady Zmechanizowanej. Jednostka również była w procesie formowania, więc także w niej wyzwań nie brakowało. – Tutaj zobaczyłem, jak bardzo ważne dla mieszkańców jest poczucie bezpieczeństwa, a tym samym obecność wojska – mówi. Pod dowództwem gen. bryg. Miernika liczba żołnierzy jednostki zwiększyła się dwukrotnie, a sama brygada przeszła z sukcesem certyfikację. Gen. dyw. Arkadiusz Szkutnik, dowódca 18 Dywizji Zmechanizowanej, której podlega 19 BZ, docenia w gen. bryg. Mierniku przede wszystkim zdolności organizacyjne, oryginalne pomysły, ale i skuteczność we wdrażaniu ich w życie. – Jednak zawsze dla niego najważniejsi są żołnierze. A oni widzą w nim nie tylko dowódcę, ale przede wszystkim człowieka z wielką charyzmą, który potrafi ich porwać do działania – zapewnia.
Sam oficer w 2023 roku stanął na czele Wojskowego Zgrupowania Zadaniowego Podlasie. – Pod moim dowództwem znalazło się 10 tys. żołnierzy z różnych jednostek, z czego 7,5 tys. na samej granicy. Trzeba było zapewnić im nie tylko bezpieczne warunki służby, ale też zadbać o tak prozaiczne kwestie jak warunki socjalno-bytowe. Muszę przyznać, że przypominało mi to trochę moją służbę poza granicami kraju – mówi. Żołnierze zabezpieczali 380-kilometrowy odcinek granicy. Kryterium powodzenia stało się utrzymanie dobrej współpracy z mieszkańcami, władzami oraz innymi służbami na Podlasiu. – Nie ukrywam, że przydało mi się doświadczenie z WOT-u. Jednak samo dowodzenie WZZ Podlasie to było naprawdę ogromne wyzwanie, bardzo wymagające nie tylko dla mnie, ale dla każdego, kto staje tu w obronie polskiej granicy – zaznacza generał.
Obecnie gen. bryg. Miernik kontynuuje służbę w Lublinie i przygotowuje jednostkę do kolejnych ćwiczeń, certyfikacji, wdrożenia czołgów Abrams. A co stoi za jego dotychczasowym sukcesem? Jak stwierdza, o tym, jakim jest liderem, zadecydowało doświadczenie: „Z każdej sytuacji starałem się wyciągnąć to, co najlepsze, a potem wdrażać to w życie”. Cały czas uważa, że dowodzenie to najtrudniejsza ze sztuk. – Tyle lat na różnych stanowiskach pokazało mi, że jest to wymagająca dziedzina, ale również niesamowicie budująca. Trzeba być cały czas w natarciu i podejmować kolejne wyzwania. To robiłem do tej pory i nie zamierzam przestać – zapewnia.
autor zdjęć: 19 BZ, grafika: PZ
komentarze