moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Biegający żandarm

Po kilkunastu komandoskich biegach wiem, jak się do nich przygotować, jakie błędy można popełnić i jak ich unikać, aby ukończyć bieg w dobrym stylu – mówi st. kpr. Maciej Dutkiewicz z Mazowieckiego Oddziału Żandarmerii Wojskowej. Zwycięzca tegorocznego Wielkiego Szlema Komandosa w przyszłym roku powalczy o obronę tytułu najlepszego zawodnika ekstremalnego cyklu.

W drugim starcie w Wielkim Szlemie Komandosa odniósł Pan cenny triumf. Gratuluję zwycięstwa w tym elitarnym cyklu komandoskich biegów.

St. kpr. Maciej Dutkiewicz: Dziękuję bardzo. Jestem bardzo szczęśliwy. Zwycięstwo w Wielkim Szlemie Komandosa to najlepszy moment w mojej przygodzie z bieganiem. Od ośmiu lat biorę udział w zawodach biegowych, głównie są to biegi uliczne i leśne. Parę razy udało mi się wygrać kameralne wyścigi, ale w żadnej mierze nie ma to porównania z tym ostatnim.

REKLAMA

Proszę przypomnieć, na którym z komandoskich biegów Pan debiutował?

Na Półmaratonie Komandosa w Warszawie w 2021 roku, chociaż wówczas nie startowałem w całym szlemie. Zająłem wtedy czwarte miejsce, a zwycięzca mł. chor. Artur Pelo, który jest rekordzistą pod względem wygranych szlemów i rekordzistą tras, udzielił mi kilku cennych rad. Bieganie w mundurze i z obciążeniem było dla mnie nowością i nie uniknąłem wówczas paru błędów. Wskazówki Artura, którego przy okazji pozdrawiam, pozwoliły mi lepiej się przygotować do kolejnych startów. Kolega ze Słupska poradził mi m.in., aby w trakcie przygotowań nie trenować z plecakiem. Prawie każdy na początku popełnia ten błąd i ćwiczy z ciężarem 10 kg lub większym, co w rzeczywistości jedynie naraża na przeciążenia i kontuzje. Każdemu, kto mnie o to pyta, przekazuję te informacje, powołując się na autorytet mistrza.

W 2022 roku zabrakło Panu tylko 11 sekund, aby wygrać z mistrzem Arturem w Biegu o Nóż Komandosa…

Doskonale pamiętam ten bieg. Miałem wtedy dobry dzień, a Artur wracał akurat po chorobie albo kontuzji. Dlatego ta różnica między nami była nieduża. Zajęliśmy wówczas 7. i 8. miejsce. Biegliśmy razem przez prawie cały dystans, lecz na ostatnich kilkuset metrach zaczęło mi jednak brakować sił. Pamiętam, że Artur jak zawsze koleżeńsko dopingował mnie, abym dotrzymał mu kroku do mety.

Akurat w Biegu o Nóż Komandosa nie udało się Panu jeszcze stanąć na podium. Dlaczego?

Dlatego, że tam się biegnie bez plecaka z obciążeniem 10 kg. (śmiech) Rzeczywiście, w Biegu o Nóż Komandosa znacznie trudniej jest utrzymać się w czołówce. Z całego cyklu jest on najmocniej obsadzony i trudno się temu dziwić, bo przypomnijmy, że w ramach BoNK-a odbywają się Mistrzostwa Polski Służb Mundurowych w Crossie. Co roku startuje tam wielu zawodników z zawodową przeszłością, reprezentanci Polski, a nawet olimpijczycy będący obecnie w służbach mundurowych.

W Wielkim Szlemie Komandosa jednak Pan był górą. Co zapewniło końcowy sukces?

Największą przewagę udało mi się uzyskać po wygranej w Setce Komandosa i w Maratonie Komandosa. Nie ma jednak co ukrywać, że dopisało mi szczęście, gdyż najgroźniejsi rywale, jak mł. chor. Pelo, bsmt Adam Struk, por. Krzysztof Żebrowski czy mjr Piotr Szpigiel, nie startowali we wszystkich biegach zaliczanych do cyklu lub w ogóle w tym sezonie go opuścili. W dodatku mł. chor. Pelo napotkał w trakcie Setki problemy żołądkowe. Muszę uczciwie przyznać, że są to zawodnicy o klasę lepsi ode mnie. Z drugiej strony, jak to mawia mój trener Sylwester Kuśmierz z grupy biegowej „Markowi Biegacze” z podwarszawskich Marek: absens carens, czyli nieobecny traci.

Do kończącego cykl maratonu wyruszał Pan na trasę z bezpieczną przewagą ponad pół godziny. A jak się biegło ze świadomością, że po półmetku nie wyruszy się na drugą pętlę, do czego przyzwyczaili zawodników od lat organizatorzy biegu z Mety?

Działacze z lublinieckiego Wojskowego Klubu Biegacza wpadli na świetny pomysł, aby tak zmienić trasę, by była to jedna pętla. Nie ma wtedy problemu z kryzysem w połowie biegu. Chyba każdy, kto brał udział w zawodach, zna pokusę, aby zredukować sobie wysiłek. Zwłaszcza ta część osób, która robi w połowie zbyt długie przerwy. Trzeba też przyznać, że profil nowej trasy był bardzo sprzyjający do osiągania dobrych wyników, a sama organizacja biegu jak zwykle była na najwyższym poziomie.

Może więc w przyszłym roku uda się Panu poprawić swój najlepszy wynik na trasie Maratonu Komandosa?

Jeśli tylko obowiązki służbowe pozwolą mi na start, to będę próbował. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie mam szans zbliżyć się do imponującego wyniku, jaki uzyskał w 2014 roku mjr Piotr Szpigiel. Jako jedyny do tej pory pokonał trasę poniżej bariery trzech godzin. 2 godz. 55 min 40 s brzmi surrealistycznie, gdy weźmie się pod uwagę plecak z obciążeniem i umundurowanie. Zawsze się zastanawiam ze zgrozą, jak można było tego dokonać? Tak samo poza zasięgiem jest „kosmiczny” rekord – 8 godz. 34 min 16 s – ustanowiony w 2019 roku na Setce Komandosa przez mł. chor. Pelę.

A jaką „życiówką” może się Pan pochwalić w maratonie i ile razy pokonał królewski dystans?

Ukończyłem siedem maratonów, w tym dwa Maratony Komandosa. Natomiast „życiówkę” ustanowiłem w 2022 roku na maratonie w Krakowie. Wynik 2 godz. 38 min 12 s zapewnił mi wówczas piątą lokatę w klasyfikacji open oraz trzecią wśród Polaków. Niewiele gorszy czas – o siedem sekund – uzyskałem kilka miesięcy później w Maratonie Warszawskim. Czuję, że jest tutaj jeszcze dużo do poprawy.

A biegów ultra, czyli dłuższych od maratonu, ile ich Pan zaliczył?

Może niektórych to zaskoczy, ale tylko dwa razy startowałem na dystansie ultra i było to właśnie podczas Setki Komandosa. Przed rokiem udało mi się zająć trzecie miejsce w debiucie, a w tym roku pierwsze. Spotkałem się już z opiniami, że to oznacza, iż właśnie w ultra idzie mi najlepiej i powinienem pójść za ciosem. Natomiast na obecnym etapie mojej przygody z bieganiem nie myślę o tym. Przyznam się, że w obu biegach na 100 km startowałem tylko ze względu na chęć ukończenia Wielkiego Szlema Komandosa.

Kiedy więc rozpoczęła się Pana przygoda z bieganiem na długich dystansach?

Dość późno, bo rozpocząłem ją dopiero w wieku 30 lat. Do tego momentu w swoim życiu przebiegłem bez zatrzymania się może tylko raz dystans 5 km, i to truchtem. Z bieganiem miałem tylko tyle do czynienia, ile podczas gry w piłkę nożną w czasach szkolnych. Dopiero za namową mojego kolegi Artura Mostowskiego rozpocząłem treningi i był to strzał w dziesiątkę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po pierwszych trzech miesiącach schudłem 15 kg. Jednocześnie szły za tym coraz lepsze wyniki, więc szybko złapałem biegowego bakcyla. Gdy na dobre się rozbiegałem, zacząłem na nowo rozważać zarzucony już od dawna pomysł o zaciągnięciu się do wojska. W 2019 roku odbyłem służbę przygotowawczą, a w 2020 rozpocząłem służbę w Mazowieckim Oddziale Żandarmerii Wojskowej. To dopiero tam dowiedziałem się o popularnych wśród żołnierzy biegach komandosa.

Czyli to dzięki wstąpieniu w żandarmskie szeregi zgłosił się Pan do startu we wspomnianym Półmaratonie Komandosa?

Tak. O biegu organizowanym przez Wojskową Akademię Techniczną opowiedział mi mój kolega kpr. Łukasz Klim. On też przekazał mi oraz kilku kolegom informację o Wielkim Szlemie Komandosa. Łącznie już kilku żandarmów ukończyło ten cykl, a na edycję 2025 jest zapisanych kolejnych pięciu kolegów z naszej jednostki.

I co im Pan radzi?

Przekazuję im wskazówki mł. chor. Peli, żeby oprócz dobrego i rozważnego przygotowania od strony sportowej zadbali również o swoje zdrowie. Nikogo nigdy nie namawiam na te ciężkie biegi. Uważam, że decyzję o udziale w nich każdy powinien podjąć samodzielnie i w pełni świadomie. Raczej staram się uprzedzać o wesołych impresjach przeżywanych na 80. czy 90. kilometrze Setki Komandosa. Okazuje się jednak, że coraz więcej osób chce poczuć satysfakcję z pokonania własnych granic. Z pewnością dodatkową motywacją jest też medal WSzK oraz baretka, którą można potem nosić przypiętą do munduru.

A jak reagują przełożeni, widząc u podwładnych takie zainteresowanie udziałem w komandoskich biegach?

Zawsze nas wspierają, gdyż udział w takich imprezach świadczy o sprawności żołnierzy oraz ich charakterze. Cieszą się zawsze razem z nami z naszych sukcesów oraz z coraz większego zainteresowania WSzK.

15 lutego XVI Półmaratonem Komandosa rozpocznie się kolejna edycja WSzK. Czy zamierza Pan walczyć o obronę tytułu zwycięzcy komandoskiego cyklu?

Jeśli tylko obowiązki służbowe na to pozwolą i zdrowie dopisze, to oczywiście stanę do rywalizacji i nie zamierzam ułatwiać zadania rywalom. Spodziewam się w przyszłym roku zaciętej walki na trasach w Lublińcu, Warszawie i Słupsku.

Jacek Szustakowski

autor zdjęć: Jacek Szustakowski, archiwum pryw. M. Dutkiewicza

dodaj komentarz

komentarze


Pilnujemy bezpieczeństwa na Bałtyku
 
11 lat walki o zdrowie. Pomóżmy Antosi rozwijać się lepiej
Przetrwać w lodowatej wodzie
Marynarze i komandosi zwalczają dywersję na morzu
Great Game of Interests
Służby badają okoliczności samobójstwa żołnierza
Opanować miasto wspólnymi siłami
Wspólna misja – bezpieczeństwo
Pierwsza potyczka w wojnie polsko-bolszewickiej
Wojna w boksie
Posłowie o wojskach medycznych
Siedząc na krawędzi
Dariusz Łukowski pokieruje BBN-em
Natychmiastowa reakcja polskich myśliwców
Na „nieludzką ziemię”
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Znaki do zmiany. Ze względu na tradycję i bezpieczeństwo
Z misją wracają do Rumunii
Niepokonani!
Zapomniana historia w Hohenfels
Zmiany w zadaniach korpusu czy kontynuacja?
Dobre starty lekkoatletów CWZS-u w hali
„Aleo Mout”, czyli odzyskać miasto
Sprzęt US Army pod opieką Polaków
Parośla – laboratorium zbrodni
Trzy tysiące Piorunów ze Skarżyska-Kamiennej
Wojsko szkoli z zarządzania kryzysowego
AI pod kontrolą
Polska oferta zbrojeniowa dla Ukrainy
Medale za biegówki i skeleton
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Brave Band ‘25” na półmetku
Bezpieczeństwo jest najważniejsze
Nie żyje Juliusz Kulesza „Julek”
Nowelizacja prawa lotniczego – MON chce listy wysokich budynków
Cel: odbudować i być gotowym na zagrożenia
Zbrojeniowa misja gospodarcza
„Feniks” z pomocą dla… przedszkolaków
Walka w półcieniu
Śmierć zagończyka
Następca amunicji 5,56 mm
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Fenomen podziemnej armii
Najważniejsze dni od wielu miesięcy
Szef Pentagonu: Polska wzorem dla innych
Jakie podwyżki dla żołnierzy?
Jak działają sojusznicy
Polska nie zawiesza współpracy z Koreą Południową
Europa chce wydawać na obronność więcej i… racjonalniej
Koreański koncern zaprzecza medialnym doniesieniom
Invictus Games. Zawody inne niż wszystkie
Negocjacje czas zacząć
Mikrodrony nad poligonem
Jałta. Symbol zdrady
Rusza program „Szpital Przyjazny Wojsku”
Szef Pentagonu w Europie
Przez uchylone okno
Świeże siły w Jasionce
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Eurokorpus na czele grupy bojowej UE
Bałtyk pod strażą
Początek zmagań na Invictus Games
Wojsko podsumowało 2024 rok
What Can Europe Do?
Koniec zimowych zmagań Polaków na Invictus Games

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO