Na warszawskim Ursynowie po raz pierwszy świętowano Dzień Cichociemnych. W obchody włączyli się żołnierze GROM-u. Skakali na spadochronach, a na pikniku pokazali swoją broń i pojazdy. – Chcemy w ten sposób uczcić pamięć o cichociemnych, których tradycje przejęła nasza jednostka – mówi jeden z komandosów.
Jeszcze kilka tygodni temu pisaliśmy, że na Ursynowie powstanie Park imienia Cichociemnych. Pomysłu burmistrza Piotra Guziała nie zaakceptowali na razie radni dzielnicy. Tłumaczą, że mieszkańcy Urysnowa przywykli do starej nazwy tego miejsca – Górka Kazurka. Póki co, nie ma Parku imienia Cichociemnych, jest za to Ursynowski Dzień Cichociemnych.
Z tej okazji zorganizowano piknik, na którym mieszkańcy Warszawy mogli dowiedzieć się czegoś o wojskach specjalnych. – To niewielka część tego co posiadamy i używamy, ale piknik jest zorganizowany przede wszystkim dla cichociemnych – mówił portalowi polska-zbrojna.pl płk Piotr Gąstal, dowódca jednostki GROM. Dodał też, że w przyszłości GROM wesprze każdą inicjatywę upamiętniającą cichociemnych.
Największą niespodzianką były skoki gromowców ze spadochronem. Żołnierze skakali z wysokości 1500 metrów ze śmigłowca Mi-8 W3. – Nawet nie wiedzieliśmy, że mamy tak dobrze wyszkolonych żołnierzy – mówili zachwyceni pokazem mieszkańcy Warszawy, którzy na ursynowski piknik przyjechali z najodleglejszych dzielnic stolicy.
Pokaz oglądał również major Alojzy Józekowski, były cichociemny. – Mam nadzieję, że powstanie tu małpi gaj, podobny do tego, na którym ćwiczyliśmy w Szkocji w czasie wojny – mówił. – Tu będzie ćwiczyć młodzież. To moim zdaniem najlepszy sposób na to, by pielęgnować pamięć o cichociemnych. Chciałabym, że trwała wiecznie.
Cichociemni to specjalnie szkoleni żołnierze polskiej armii, którzy w czasie II wojny światowej zrzucani byli na spadochronach na terytorium kraju. Ich zadaniem była organizacja ruchu oporu i walka z okupantem. Cichociemnymi zostawali wyłącznie ochotnicy. Pierwszy lot i skoki odbyły się w nocy z 15 na 16 lutego 1941 roku. Do końca wojny do Polski tą drogą trafiło 316 żołnierzy. Wśród nich byli m.in. gen. bryg. Leopold Okulicki „Niedźwiadek”, mjr Jan Piwnik „Ponury”, Jan Nowak Jeziorański oraz Elżbieta Zawacka „Zo” – jedyna kobieta w tej formacji.
Major Józekowski był jedynym cichociemnym, który oglądał pokazy specjalsów. Ale na pikniku była też wnuczka cichociemnego Agnieszka Polończyk, która mówiła, że pielęgnowanie pamięci o tamtych czasach to obowiązek młodych ludzi. – Mamy okazję zobaczyć, jak przeszłość i tradycje łączą się z nowoczesnością – mówili Bogdan i Anna Rowińscy z Fundacji imienia Cichociemnych, inicjatorzy dzisiejszego święta. – Mamy nadzieję, że za rok znowu się tu spotkamy.
Na Górce Kazurce, prócz małpiego gaju, powstaje też tor przeszkód wzorowany na takim, na którym ćwiczą gromowcy. – Nie chodzi o to, by od razu zostać komandosem – tłumaczy burmistrz Guział. – Raczej o promocję zdrowego stylu życia.
autor zdjęć: Ewa Korsak
komentarze