Setki kilogramów śmieci wyłowili z Bałtyku uczestnicy Eko Nurkowego Dnia w Gdyni. Wśród znalezisk były między innymi wiklinowy fotel, wózek sklepowy, stare opony. W akcji tradycyjnie już udział wzięli także nurkowie Marynarki Wojennej. W piątej edycji imprezy pod wodę zeszło trzynastu marynarzy.
W tym roku do akcji przystąpiło blisko 152 nurków. Ich pracę z brzegu zabezpieczało kolejnych 40 osób. Sprzątali dno portu jachtowego w Gdyni. Zgodnie z planem mieli jeszcze oczyścić morze przy plaży i nabrzeżu w centrum miasta, ale nie pozwoliła na to pogoda. Łodziom, które brały udział w akcji przeszkodziły wysokie fale.
Nurkowie wyłowili pokaźne ilości śmieci. Jak wiele? – Dokładnej ilości jeszcze nie znamy. Pewne jest jednak, że było ich mniej niż w poprzednim roku, kiedy to z morza wyciągnęliśmy półtorej tony nieczystości – mówi Monika Borek z Centrum Nurkowania i Turystyki Aktywnej „Ticada”, które współorganizuje akcję. Przedsięwzięciu towarzyszył między innymi pokaz sprzętu na stoiskach ustawionych przy Skwerze Kościuszki. Tradycyjnie zaprezentowała się tam Marynarka Wojenna i po raz pierwszy – jednostka specjalna Formoza.
Eko Nurkowy Dzień to wspólne przedsięwzięcie „Ticady” oraz Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Akcję, która w tym roku została zorganizowana już po raz piąty patronatem objęli prezydent Gdyni Wojciech Szczurek i dowódca Marynarki Wojennej, admirał floty Tomasz Mathea. – Nasi nurkowie włączają się w sprzątanie Bałtyku od kilku lat. W tym roku pod wodę zeszło trzynastu marynarzy – informuje ppor. mar. Michał Drabarczyk z Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego.
A po sezonie wakacyjnym naprawdę mają co robić. – Co prawda ilość śmieci w ostatnich lata spada, ale rezultaty naszej akcji nie przestają zadziwiać – podkreśla Monika Borek. Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę, co ludzie potrafią wrzucić do Bałtyku. – Z dna wyławialiśmy już rowery, deskorolki, anteny satelitarne, telefony, zdarzył się nawet laptop. Regularnie znajdujemy też kosze na śmieci – wylicza Borek. Wśród tegorocznych znalezisk był wiklinowy fotel i wózek sklepowy. W jaki sposób i kiedy tego rodzaju śmieci trafiają do morza, stanowi niezmiennie zagadkę. – Tym bardziej, że gdyński port jest monitorowany – przypomina Borek. Do tego dochodzą jeszcze odrywające się od nabrzeża opony, które zostały tam zamocowane, by amortyzować uderzenia cumujących statków i okrętów.
– Na pomysł Eko Dni wpadli szef naszego centrum, nawiasem mówiąc były wojskowy Formozy, a także bosman gdyńskiej mariny. Wspólnie chcieliśmy zrobić coś dla miasta, ale też pobawić się, pomóc w integracji środowiska nurków. Myślę, że się udało – podkreśla Monika Borek. – Prawdę mówiąc zainteresowanie, z jakim spotykają się kolejne edycje jest większe niż się spodziewaliśmy – dodaje.
autor zdjęć: kmdr ppor. Radosław Pioch
komentarze